Relacja Boga z człowiekiem to sprawa bardzo skomplikowana. Dlaczego? Nic tak nie komplikuje życia jak wolność i to, co z niej wynika: decyzje i wybory. A konfrontacja, która dokonuje się w spotkaniu między dwiema wolnymi osobami, to historia na osobną książkę. Jedno z pewnością wymaga podkreślenia: nikt nie daje nam takiej wolności, jaką daje nam Bóg, ponieważ wolność jest tym większa, im większa jest miłość. A jeśli Bóg jest Miłością, to jest także Wolnością. W odczytywanym w tę niedzielę fragmencie Ewangelii słyszymy historię dobrze nam znaną: „(...) młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swoją własność, żyjąc rozrzutnie” (Łk 15,13). Możemy odejść od Ojca i żyć po swojemu. Tak, to nasze prawo. Bóg nie będzie nas trzymał na siłę w swoim domu. Da nam nawet kanapki na drogę. Zaopatrzy nas na podróż. Zatankuje do pełna bak. Da kieszonkowe. Ale nigdy nie powie: „Żegnaj!”. Zawsze będzie to: „Do zobaczenia!”. Bo drzwi Jego domu pozostaną dla nas otwarte. Zawsze. Nawet wtedy, gdy wychodząc zatrzaśniemy je za sobą. Przyglądając się historii marnotrawnego syna, mogę zadać sobie pytanie o moje „dalekie strony”. Czym są? Gdzie szukam szczęścia? Dokąd uciekam przed Bogiem? W czym się z Nim nie zgadzam? W czym jestem od Niego „mądrzejszy”? Każdy z nas ma takie swoje „dalekie strony”. W każdym z nas jest przynajmniej trochę z marnotrawnego syna. Warto pamiętać, że we fragmencie Łukaszowej Ewangelii słyszymy o dwóch synach. Obaj są roszczeniowi: jeden domaga się części majątku, drugi dowartościowania. Każdy z nich ucieka też przed ojcem. Jeden opuszcza rodzinny dom i wyjeżdża w siną dal. Drugi co prawda zostaje z ojcem, ale ucieka w głąb siebie, żyjąc obok ojca nie jak syn, lecz jak sługa. Jeden zapomina o ojcu, drugi nie widzi w sobie syna. Obaj są marnotrawni. Jeden nie umie korzystać z wolności, drugi nie docenia bliskości Ojca. Można być przy Ojcu, a mimo to nie czuć się wolnym, lecz uciemiężonym i przez to sfrustrowanym. Brak radości z wiary to doświadczenie wielu osób, które mianują się osobami religijnymi. Trzeba jednak pamiętać, że religijność to nie to samo co wiara. Przestrzeganie przykazań może być jak życie pod butem: „Oto tyle lat ci służę i nie przekroczyłem nigdy twojego nakazu; ale mnie nigdy nie dałeś koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę” (Łk 15,29-30). Znamienne jest, że starszy z braci nie jest w stanie wydusić z siebie słowa „brat”, lecz używa sformułowania „ten syn twój”. Zawsze mnie to uderza, bo pokazuje, ile w nim musiało być żalu, pretensji i zawiści! Ojciec w prosty sposób tłumaczy więc starszemu z synów logikę swojego postępowania, w którym przebaczająca miłość okazuje się lekarstwem na cały doświadczany wcześniej ból wynikający z odrzucenia: „Moje dziecko, ty zawsze jesteś ze mną i wszystko, co moje, do ciebie należy. A trzeba było weselić się i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się” (Łk 15,31-32). Najpierw nazywa syna swoim dzieckiem, przypominając mu w ten sposób o jego tożsamości. W delikatny sposób koryguje go również, podkreślając, że młodszy z rodzeństwa, choć popełnił życiowy błąd, nie przestał być jego bratem – że choć dotąd był dla swoich bliskich jak umarły, to teraz należy pomóc mu wrócić do życia. Świetnie tę logikę uzupełniają słowa, które znajdujemy u św. Pawła: „Jeżeli ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To, co dawne, minęło, a oto wszystko stało się nowe” (2 Kor 5,17). Ewangelia zachęca nas do stosowania nowej logiki, do postępowania w nowy, różniący się od świata sposób. Chrześcijanin ma w miłości do drugiego iść dalej niż świat. Może być przez to wyśmiany i wytknięty palcami jako naiwniak, który nie potrafi zawalczyć o swoje. Świat jednak nie będzie rozumiał tego, że prawdziwa walka o „swoje”, to walka o życie wieczne w Królestwie Miłości. „Albowiem w Chrystusie Bóg jednał z sobą świat, nie poczytując ludziom ich grzechów, nam zaś przekazując słowo jednania. Tak więc w imieniu Chrystusa spełniamy posłannictwo jakby Boga samego, który przez nas udziela napomnień. W imię Chrystusa prosimy: pojednajcie się z Bogiem!” (2 Kor 5,19-20). Apostoł Narodów mówi o słowie jednania, a nie wykluczenia. Bóg w Chrystusie jedna ze sobą świat, a my mamy być narzędziami tego jednania. Oczywiście, nikogo nie mamy przyprowadzić do Boga na siłę. Pojednanie dokonuje się w wolności. Mamy być jednak tymi, którzy wypatrują choćby cienia nadziei, choćby jednego drgnięcia serca, które szuka Pana i pragnie Go poznać. Nie możemy stawiać zasieków i rzucać kłód pod nogi – nie tego uczy nas Ojciec: „A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go” (Łk 15,20). Okazuje się jednak, że ucieszyć się czyimś nawróceniem jest bardzo trudne – jakbyśmy zazdrościli innym wolności wyboru grzechu, jakbyśmy przy Bogu sami nie czuli się wolni, lecz przymuszeni do posłuszeństwa. Nie potrafimy zostawić historii grzechu drugiego człowieka w przeszłości, ale rozdmuchujemy i podkreślamy jego konsekwencje zamiast pomóc powstać: „(…) przybliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie, mówiąc: «Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi»” (Łk 15,1-2). Dzisiejsza Ewangelia obnaża to, jak czasami żyjemy w naszej kościelnej wspólnocie. Dobrze czujemy się w towarzystwie „nawróconych”, będąc jednocześnie „ekipą” zamkniętą na „nowych”. A kiedy pojawia się marnotrawny syn, przestajemy czuć się w Kościele jak we własnym domu. Nie chcemy już do niego wejść. Nawróconego człowieka traktujemy jak intruza, któremu nie można zbyt szybko zaufać. W gruncie rzeczy czujemy się po prostu zagrożeni – boimy się, że stracimy to, co mamy, na rzecz kogoś, kto według nas na to nie zasłużył, bo przecież przez lata hulał po świecie. Miłosierny ojciec z Jezusowej przypowieści jest wezwaniem skierowanym do nas, żebyśmy pozwalali Bogu poszerzać nasze serce, by uwierzyć, że jeden jest Ojciec, a my wszyscy – niezależnie od naszych wyborów – na zawsze będziemy Jego dziećmi.
3. Pocieszycielko ludzi utrapionych, * do Ciebie, Panno, w nędzach niezliczonych * lud się ucieka, prosi Cię serdecznie, * by z Twej przyczyny życie wiódł bezpiecznie. 4. Tam Twoje Serce, kędy skarb przebywa, * gdzie stół królewski obraz Twój nakrywa; * niech odrobiny z niego nam spadają, * Twoi synowie głodu niech nie znają. 5.
To nagranie rozbawiło setki internautów, ale opiekunowi psa, który siedział w samolocie musiało nie być do śmiechu! Przez Opublikowano 06:41 Do nietypowego zdarzenia doszło na lotnisku Miguel Hidalgo y Costilla International Airport w Meksyku. Z luku bagażowego podczas załadunku cargo uciekł mały biały pies! ✈️🐕 Obsługa lotniska początkowo osłupiała, ale następnie zaczęli gonić zwierzę, dla którego oczywiście tego typu pościg to świetna zabawa. W próbie złapania psa zaangażowała się cała obsługa naziemna, która była obecna na płycie lotniska. Nie było to jednak łatwe - pies biega szybko, a będąc w nowym środowisku i nie wiedząc kto i dlaczego go goni wykazywał niezwykłą motywację. Video nagrane przez jednego z pasażerów innego lotu nie pokazuje finału pościgu, ale wiadomo, że piesek w końcu został złapany cały i zdrowy. Nie było też żadnych opóźnień loty w związku z tym incydentem.
Serduszko moje kochane, wspaniały, kochany mój przyjacielu Wykradnij mnie ciemną nocą, Kiedy o Tobie nieśmiało śnię, Gdy gwiazd tysiące cicho migocą, Wykradnij, nie oddawaj mnie, Ukryj głęboko, otul spojrzeniem, Muśnięciem ust daj znak, że jesteś, Osusz miłosnym westchnieniem, Serce, od deszczu łez przemoknięte, Wypowiedz milczeniem serca bicie, Z ciemności upleć nadziei
To moje drugie świadectwo o mocy Nowenny Pompejańskiej, a raczej łask otrzymanych dzięki niej. Kiedyś napisałam o tym jak moja rodzina znalazła się na zakręcie życia, jakie mieliśmy problemy finansowe i emocjonalne, jak okazało się, że jestem w ciąży a dziecko miało urodzić sie z wadą serca i wadą genetyczną. Wtedy z wyjątkiem starszego syna, nasza rodzina przeżyła nawrócenie, poznaliśmy moc Różańca świętego i Miłosierdzia Bożego. Nie mogę uwierzyć ile od tamtej pory się zmieniło w naszym życiu i nadal się zmienia. Dostąpiliśmy łaski i nasza córeczka urodziła się zdrowa. Rok temu, przed kolejną rocznicą ślubu zaczęłam odmawiać moją trzecią już Nowennę Pompejańską. Nie wiedziałam, czy najpierw prosić o błogosławieństwo dla naszego małżeństwa, czy o nawrócenie starszego syna. Było wiele przeciwności, zaczynałam ją 3 razy aż w końcu udało się wytrwać przez cały tydzień. Pewnego dnia poczułam, że Matka Boża chce, bym modliła się w zupełnie innej intencji… Powiedziałam dobrze, tylko przyjmij Matko ten mój z takim trudem wymodlony już tydzień , bo nie wiem, czy dam radę zacząć jeszcze raz wszystko, od poczatku, gdy zły tak mi utrudnia. I … o co mam tak właściwie się modlić??? Przeżegnałam sie i w moich myślach pojawiła się intencja: „za wszystkie ofiary pożarów – o spokój i zbawienie ich dusz”… Gdyby ktoś, jeszcze trzy lata temu powiedział, że będę odmawiać po cztery części różańca, codziennie i w dodatku w takich intencjach, to bym popukała się w czoło a potem go wyśmiała… . Jedna dziesiątka to był wyczyn, cały różaniec to było coś niewykonalnego, a przede wszystkim klepanie takiej ilości „zdrowasiek” – bez sensu! Przecież byliśmy „nowocześni”! Wtedy – ale nie teraz. Kiedyś mówiłam: jestem wierząca, ale nie praktykująca i byłam dumna z tego, że nie daję się omamić „czarnym” i nie jesteśmy zacofani jak oszołomy w beretach… Dziś mogę powiedzieć, że wtedy byłam „żywym trupem” ! Życie bez Boga nie jest życiem – to oszukiwanie samego siebie i zagłuszanie dziwnymi teoriami własnego sumienia. Kiedy kończyłam ostatni tydzień nowenny złe moce przypuściły szturm: różaniec rwał się co chwilę, dziecko budziło się z krzykiem, nawet miałam wrażenie, że ktoś obcy jest w mieszkaniu. Wytrwałam! Poszłam na mszę św. podziękować Matce Przenajświętszej, że była ze mną przez te 54 dni i za tę niezwykłą intencję. Wieczorem jak zwykle odmawiałam już moją „codzienną” jedną część różańca, akurat były to tajemnice chwalebne. Gdy przyszła kolej na czwartą, przed moimi oczami pojawił się niezwykły obraz: Niewiasta obleczona w słońce w koronie z gwiazd dwunastu a pod Jej stopami księżyc. Muszę napisać, że nie piłam, nie zażywałam niczego, ani nie cierpię i nie cierpiałam nigdy na żadne urojenia! Widok ten był tak niezwykły i tak piękny, że kolana same mi się ugięły a łzy popłynęły po policzkach. Pomyślałam, że może śpię i to wszystko mi się śni… ale nie! Moje malutkie dziecko spokojnie spało na naszym łóżku, mąż w pokoju obok oglądał telewizję… a ja… ja byłam oniemiała, ale na pewno nie śpiąca! Maryja miała welon na głowie i długie szaty. Płaszcz był przedziwnie błękitny, a reszta stroju nieziemsko biała, mieniła się cudownie. Od słońca za Jej plecami bił taki ogromny i nie samowity ostry blask, a jednak nie raził, był raczej ciepłem, ukojeniem, uzdrowieniem. Blask ten był jednocześnie Jej włosami spadajacymi na ramiona spod welonu. Cała postać jaśniała niezwykłym światłem, takim, jakiego nie ma tu na ziemi. Maryja miała dłonie skrzyżowane na swym Sercu patrzyła z uśmiechem. Jej twarz, to widok jakiego pragnie każde stworzenie na ziemi – to radość, miłość, nie kończące się dobro, to wszystko czego potrzebujesz, dla czego chcesz żyć, albo umierać! Pomyślałam: Matko zabierz mnie ze sobą! Wiedziałam, że obok śpi moje malutkie dziecko, ale jednocześnie chciałam, pragnęłam być z Maryją teraz i na zawsze. Miałam wrażenie, że jeśli teraz bym umarła i Maryja wzięła by mnie ze sobą, była bym najszcześliwszą ze wszystkich na świecie. Jednocześnie wiedziałam, że moim dzieciom nic złego się nie przydarzy beze mnie, bo Bóg będzie czuwał nad nimi, chyba, że same będą chciały odejść od Niego ale na to i ich wolę, czy tu będę, czy też nie, nie mam wpływu. Kiedyś bardzo obawiałam się śmierci i tego co jest „tam”, czy na pewno „coś tam jest” a może wszystko z chwilą śmierci się kończy i co??? Teraz już wiem, że „tam” jest Ona Matka Bożego Syna i nasza Matka! Jeśli Jej widok daje taki spokój, radość i szczęście, to czym będzie łaska ogladania samego Boga!!! Maryja patrzyła na mnie z cudownym uśmiechem, potem spojrzała i wskazała ręką na krzyż, który teraz zauważyłam, bo stał w pewnym oddaleniu. To spojrzenie było pełne miłości i całkowitego oddania. Nie mówiła nic, nie musiała – zrozumiałam. Światło zbladło i wszystko zniknęło tak niespodziewanie jak się pojawiło. Zalałam się łzami. Łzami radosci, smutku, żalu. Powiedziałam: Boże! Nie jestem godna…Kim, że ja jestem, żeby oglądać to wszystko???? I wtedy w swoim sercu usłyszałam Głos: ” Człowiekiem, dla którego chciałem umrzeć” Dziś nie opuszcza mnie nadzieja, że kiedyś ” tam” bedzie mi dane zobaczyć jeszcze tę cudowną postać Matki Bożej, że nie stracę danej mi szansy bycia dzieckiem Bożym. Modliłam się gorąco, aby dane mi było, choć brzeg szaty Matki Najświętszej jeszcze kiedyś ucałować a będę na prawdę szczęśliwa… 16 lipca będąc na wakacjach ze znajomymi poszliśmy wszyscy do miejscowego kościółka. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że to jest Święto Matki Bożej z Góry Karmel, ale moje serce, waśnie wtedy zostało wezwane, by być tak jak Ona. Dziś noszę Szkaplerz Karmelitanskiński – skrawek Jej szaty na sercu i każdego dnia, na jego poczatku i końcu, całuję ten niby niepozorny kawałeczek materiału dziękując za to co było, co jest i będzie przede mną. Minął rok zanim zdecydowałam się cokolwiek napisać o tym, ale wciąż wszędzie słychać ” Idźcie i głoście” i nie dawało mi to spokoju… . Modlitwa różańcowa, zwłaszcza za innych ma wielką moc i daje niesamowite łaski cytując św. Josemaria Escriva „Trzeba, abyśmy dziś i zawsze widzieli w różańcu potężny oręż, który umożliwi nam zwycięstwo w naszych wewnętrznych zmaganiach i który będzie pomocą dla każdej duszy. Niechaj usta nasze wychwalają Najświętszą Maryję Pannę. Bóg oczekuje od nas zadośćuczynienia i modlitwy. Obyśmy zawsze umieli i pragnęli rozsiewać pokój i radość na całym świecie poprzez tę wspaniałą modlitwę do Matki Boskiej i poprzez naszą czuwającą miłość.”
Ave Maryja - woła cały świat. Ave Maryja - Matko Boga i nas. Ave Maryja - woła cały świat. Ave Maryja - Matko Boga i nas. Niech w sercach naszych zabrzmi Dla Ciebie Ave pieśń Niech maj trwa dla nas zawsze, W nim wzrasta Twoja cześć. Niech nigdy nie ustanie pozdrowień Ave moc. Ty naszym hymnem stań się, Pragnieniem naszym bądź.
Ucieczki w czsach romantyków1 opinia Dlaczego „ucieczki”? Odpowiedź na to pytanie jest złożona, i udziela jej cała książka: zarówno przekrojowa i zarazem głęboka refleksja z elegancją sformułowanego słowa wstępnego, jak i następująca po nim, pieczołowicie ułożona antologia. Jednym z licznych powodów, które wskazuje autor, by wybór przedmiotu – i swoje badawcze poczynania – uzasadnić, jest konstatacja, że światową historię literatury dałoby się przedstawić „jako historię opowieści o ucieczkach”; jak podkreśla Bieńczyk, „temat ucieczki należy, podobnie jak miłość, do zbioru zupełnie podstawowych, a dla czytelnika nierzadko najbardziej atrakcyjnych motywów literackich”. Wydaje się, że choćby ta jedna przesłanka wybór przedmiotu czyni zasadnym – ba, niezbędnym – a potencjalnego czytelnika wprawia w stan najpierw zdumienia – potem podszytego podnieceniem oczekiwania: coś tak oczywistego, że nawet nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy, fundamentalny i wszechobecny motyw literacki (i zresztą w każdym znaczeniu) nie doczekał się jeszcze ani próby syntetycznego ujęcia, ani przekrojowej reprezentacji tekstów... Lecz wreszcie – mamy to. Bowiem – powiedzmy to już teraz – książka Marka Bieńczyka kładzie podwaliny pod literaturoznawczą „fugologię”. (fragment recenzji wydawniczej Andrzeja Kotlińskiego)„ Rok wydania2021Liczba stron534KategoriaLiteraturoznawstwoWydawcaInstytut Badań Literackich PANISBN-13978-83-66898-62-2Język publikacjipolskiInformacja o sprzedawcyePWN sp. z humanistyczneFilologia polskaLiteraturoznawstwo „Klara jedzie na pogrzeb” – najnowsza książka Izy Kuny. Projekt okładki – Matylda powrót Izy o Klarze, którą boli cały świat, a najbardziej ona chciałaby zatrzymać czas, nie starzeć... „Klara jedzie na pogrzeb” – najnowsza książka Izy Kuny. Projekt okładki – Matylda powrót Izy o Klarze, którą boli cały świat, a najbardziej ona chciałaby zatrzymać czas, nie starzeć... Podróż po wspomnieniach, najpiękniejszych europejskich zakątkach, ważnych tekstach kultury i wszechobecnej esejów przepełnionych czarem i urokiem włoskiego lata, niespieszną samochodową włóczęgą przez południową... -18%-18%Jedyny taki na rynku przewodniko-ranking niezwykłych podróży w czasie i gatunek książki podróżniczej, osobisty i uniwersalny zarazem. Bawi do łez, przestrzega przed pułapkami czekającymi na turystę, pomaga zaplanować... -18%-18%Przewodniko-ranking tom ze wszystkich kontytentów. Książka nagrodzona przez Stowarzyszenie Dziennikarzy Podróżników „Globtrotrer”. Zawiera dogłębnie przemyślany ranking krajów i kategorii oraz subiektywną ocenę... -18%-18%Przewodniko-ranking tom IIIKolejna część książki podróżniczej, będącej wielowymiarowym, niekonwencjonalnym, dogłębnie przemyślanym rankingiem miejsc, do których warto lub nie warto się wybrać. „Jechać, nie jechać?” jest nie... -25%-25%180 tysięcy kilometrów przygody. Taką wyprawę mógł wymyślić tylko ktoś, kto podróżowaniu oddał całe serce! Toni Halik nie przestaje fascynować dzieci i dorosłych! Tym razem z żoną Pieret i psem Łolim ruszają w niezwykłą podróż... -25%-25%180 tysięcy kilometrów przygody. Taką wyprawę mógł wymyślić tylko ktoś, kto podróżowaniu oddał całe serce!Toni Halik nie przestaje fascynować dzieci i dorosłych! Tym razem z żoną Pieret i psem Łolim ruszają w niezwykłą podróż... "Jadąc do Babadag" to książka o podróży przez zapomnianą Europę. Polska, Słowacja, Węgry, Rumunia, Słowenia, Albania, Mołdawia – przez te kraje podróżuje autor. Samochodem, autostopem, pociągiem. Ale jednocześnie jest to podróż w...
Debbie i Peter są najlepszymi przyjaciółmi, chociaż bardzo się różnią. Ona lubi spokojne życie z synem w Los Angeles. On najlepiej czuje się w tętniącym życiem Nowym Jorku. Gdy na tydzień zamieniają się domami, oboje uświadamiają sobie, że zmiana może wyjść im na dobre.
Epitafium jako SMS do bliskich Gdzie jest kod QR? Aby kod QR mógł się pojawić, należy uzupełnić w Epitafium datę pogrzebu oraz cmentarz. Do czego to służy? 3 lata 16 lutego 2019r zawalił się nasz świat... O godzinie zgasła nasza gwiazdeczka Zosia Alinka Gębka...Dawała nam radość przez 3 lata 2 miesiące i 1 dzień...Dziękujemy Ci córeczko, że byłaś z nami i rozświetlałaś nasz każdy dzień...Zawsze będziesz z nami, w naszych sercach i myślach... Zawsze będziemy o Tobie pamiętać i tęsknić za wspólnie spędzonymi chwilami :( Epitafium jako SMS do bliskich Gdzie jest kod QR? Aby kod QR mógł się pojawić, należy uzupełnić w Epitafium datę pogrzebu oraz cmentarz. Do czego to służy? Zapal świeczkę Lena bliska śp. Manuelli 39 tygodni temu (IP: * * * ❤️❤️❤️ (((**))) ❤️❤️❤️ * * * Zgłoś nadużycie Zgłoś nadużycie: Kasia przyjaciółka Tomka 39 tygodni temu (IP: Zgłoś nadużycie Zgłoś nadużycie: mama Olgusi Suter 39 tygodni temu (IP: *•¸•* ♥ *•¸*•¸•*¸•* ♥ *•¸•*` ŚWIATEŁKO PAMIĘCI *•¸•* ♥ *•¸*•¸•*¸•* ♥ *•¸•*` `•.¸(¯`’•.¸`() ¸.•’´¯)¸.•´ (¯`.•.¸ (¯` █ ´¯)¸.•.´¯) ¯¨˜“ª¤ª“˜¨¨¨¨¨¨˜“ª¤ª“˜¨¨¯ •* ♥ *••* ♥ *• *•¸•* ♥ *•¸*•¸•*¸•* ♥ *•¸•*` Lata przeminą - ból nie przeminie Bo serce płacze, choć wyschły łzy, Pamięć - z tęsknotą zmieszana, Zostanie z nami do końca dni.. *•¸•* ♥ *•¸*•¸•*¸•* ♥ *•¸•*` Zgłoś nadużycie Zgłoś nadużycie: mama Marcina Domańskiego 39 tygodni temu (IP: ⭐☀⭐★★★❤️★★★⭐☀⭐ Wieczorny Płomyczek Pamięci ⭐☀⭐★★★❤️★★★⭐☀⭐ Zgłoś nadużycie Zgłoś nadużycie: Alicja, wnuczka śp. Piotra Stępalskiego 39 tygodni temu (IP: Światełko pamięci... *.✧*.✧*.✧*.✧ Zgłoś nadużycie Zgłoś nadużycie: mama Tadzia W 39 tygodni temu (IP: Dziś wspomnienie Jana Pawła II .Jego opiece polecam Cię Zosiu Zgłoś nadużycie Zgłoś nadużycie: T G 39 tygodni temu (IP: •.★¸¸.•´¨`★ ★..... PAMIĘĆ.....★ ..•´★.... I ★•`´ ★..... MODLITWA.....★ `★ Zgłoś nadużycie Zgłoś nadużycie: rodzice Michała Ruta 39 tygodni temu (IP: „Pamiętam każdą wspólnie spędzoną chwilę. A w każdej było coś wspaniałego. Nie potrafię wybrać żadnej z nich i powiedzieć: ta znaczyła więcej niż pozostałe” Nicholas Sparks - Pamiętnik. Światełko Pamięci dla Ciebie Zosieńko. Zgłoś nadużycie Zgłoś nadużycie: c...Daniela 39 tygodni temu (IP: Zgłoś nadużycie Zgłoś nadużycie: mama Marty Kamińskiej 39 tygodni temu (IP: Zgłoś nadużycie Zgłoś nadużycie:
H0WuX. 8jrlkbqrmg.pages.dev/1428jrlkbqrmg.pages.dev/1578jrlkbqrmg.pages.dev/1618jrlkbqrmg.pages.dev/528jrlkbqrmg.pages.dev/778jrlkbqrmg.pages.dev/2228jrlkbqrmg.pages.dev/2708jrlkbqrmg.pages.dev/1888jrlkbqrmg.pages.dev/262
do ciebie się cały świat ucieka